- Pacjent z
szóstki nie żyje. – powiedziała Alicja jak tylko moja noga przestąpiła próg
pokoju lekarskiego
Z wrażenia aż usiadłam na krześle.
- Jak to nie żyje? Wczoraj jak wychodziłam … -zająknęłam się.
- Serce nie wytrzymało. Za duże ciśnienie. Puf…
-Puf…
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Tomka
-Anka dyrektor Cię wzywa.
- No pięknie. Jeszcze tego mi brakowało. Jak by ktoś mnie szukał. Nie ma mnie.
- A.. – zaczęła Ala
- hm ?
- Ktoś Ci to zostawił. Leżało na biurku jak wróciłam z rannego obchodu.
Nie wiele myśląc włożyłam kartkę do kieszeni nawet na nią nie zerkając i pomaszerowałam na drugi koniec szpitala do gabinetu dyrektora. Stojąc w windzie zastanawiałam się o co może chodzić..
- Dzień dobry Panie Dyrektorze. – mówię zamykając dość ciężkie drzwi.
- Witam Pani Aniu. – mówi do mnie ze spokojem, który jak by nie patrzeć jest jego największym atutem.
Zdjął swoje okulary co niestety nie oznaczało zbyt dobrych wiadomości.
- O co chodzi Dyrektorze – zapytałam chcąc przerwać tę okropną ciszę.
Z wrażenia aż usiadłam na krześle.
- Jak to nie żyje? Wczoraj jak wychodziłam … -zająknęłam się.
- Serce nie wytrzymało. Za duże ciśnienie. Puf…
-Puf…
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Tomka
-Anka dyrektor Cię wzywa.
- No pięknie. Jeszcze tego mi brakowało. Jak by ktoś mnie szukał. Nie ma mnie.
- A.. – zaczęła Ala
- hm ?
- Ktoś Ci to zostawił. Leżało na biurku jak wróciłam z rannego obchodu.
Nie wiele myśląc włożyłam kartkę do kieszeni nawet na nią nie zerkając i pomaszerowałam na drugi koniec szpitala do gabinetu dyrektora. Stojąc w windzie zastanawiałam się o co może chodzić..
- Dzień dobry Panie Dyrektorze. – mówię zamykając dość ciężkie drzwi.
- Witam Pani Aniu. – mówi do mnie ze spokojem, który jak by nie patrzeć jest jego największym atutem.
Zdjął swoje okulary co niestety nie oznaczało zbyt dobrych wiadomości.
- O co chodzi Dyrektorze – zapytałam chcąc przerwać tę okropną ciszę.
Zanim odpowiedział
westchnął głęboko… Czyżby to oznaczało aż tak złe wiadomości… Chyba nie chce
mnie zwolnić.
- Została Pani przeniesiona do szpitala akademickiego ..
- Została Pani przeniesiona do szpitala akademickiego ..
- Ja, ale …. Jak
to – spytałam ledwo układając zdanie.
.- Szukają chirurgów ortopedów i innych specjalistów. Każdy dostał wiadomość ze z góry podaną informacją jakiego specjalistę mają oddelegować. A Pani jest ordynatorem na oddziale ortopedii a w dodatku znakomitym chirurgiem więc jest Pani najlepsza.. – urwał a ja skorzystałam z okazji i zadałam kolejne pytanie
- Na jak długo, i co ważniejsze – od kiedy ?
- Póki co mówimy o okresie 3 miesięcy
- A co dalej ?
- Wraca Pani tutaj – na takich samych warunkach
Tym razem to ja westchnęłam
- Ile mam czasu na podjęcie decyzji ?
-Tydzień
Kiwnęłam głową
-Może Pani odejść.
Szłam w stronę schodów kompletnie nie wiedząc co myśleć.
- Co jest zaczepił mnie Przemek
- Mam mały dylemat. Ciężka decyzja.
-Jest źle ale robię wszystko żeby utrzymać ją przy życiu póki nie przyjedzie jej syn.
Posmutniałam jeszcze bardziej
-Uśmiechnij się
Lekko uniosłam wargi. I usłyszałam dźwięk swojego telefonu – wybacz muszę iść.
Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
-Hej. Co jest?
-Hej, Mocno jesteś zajęta?
-W sumie to nawet nie wiem. Jestem w szpitalu od ponad godziny, a póki co dostaje same świetne wiadomości – powiedziałam z nieukrywaną ironią.
- No to koniecznie musisz mi o tym opowiedzieć Będę za 2 minuty.- rzekła radości i zerwała połączenie. Cała ona jeszcze nic a już wie, że coś jest nie tak.
Zdążyłam wejść do pokoju lekarskiego i dostałam sms’a od Marcina, że jeśli jestem w pracy na popołudniowej zmianie to on wpadnie na moment bo ma mi coś ważnego do zakomunikowania. Aż jęknęłam. Kto mnie jeszcze czymś dzisiaj zaskoczy? Długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Przy pokoju naszego środkowego natknęłam się naszego Libero i zawzięcie dyskutującą z nim moją przyjaciółkę.
Ilona? – zagadałam nie unikając zdziwienia
Witam Pani doktor – radośnie odparł Igła
To ja Cię Ilonka zostawiam a Ty nie zapominaj o mnie i serdecznie ucałuj swoich rodziców. Co za spotkanie… Lecę dzwonić do Iwony! Miłego dnia Pani Doktor! – krzyknął oddalając się.
Stałam jeszcze bardziej osłupiała niż jak wychodziłam z gabinetu dyrektora.
- Ktoś mi do cholery wyjaśni co się dziś do cholery wyprawia w tym szpitalu, i czy ktoś przypadkiem w nocy nie podmienił mi przyjaciół ?
- Krzysiek to mój kuzyn – powiedziała szatynka jak gdyby nigdy nic.
Z wrażenia upuściłam podkładkę i wszystkie spięte kartki rozsypały się po podłodze. W pośpiechu zaczęłam wszystko zbierać. Zagarnęłam wszystko w jeden stosik jak najszybciej się dało i wstając z głośnym hukiem przedzwoniłam w gablotę wiszącą tuż obok drzwi.
- Cholera… - stałam rozcierając czoło
- Ania uspokój się bo sobie jeszcze coś zrobisz. – usłyszałam męski głos.
Silne dłonie przytrzymały moją zachwianą sylwetkę
- Stoisz?
Niepewnie kiwnęłam głową. Podniosłam głowę i spojrzałam w niebieskie oczy Andrzeja.
-Wracaj do Sali. Nie wiedzieć czemu odwróciłam się na pięcie o najszybciej jak tylko się dało udałam się do pokoju lekarskiego.
- Co to miało być? – zapytała z wyrzutem przyjaciółka.
- Nie wiem o czym mówisz – odparłam kładąc sobie na czoło zimny kawałek materiału. To raczej Ty mi wyjaśnij czemu przez tyle lat znajomości ani słowem nie wspomniałaś, że Ignaczak jest Twoim kuzynem?
- A co to ma do naszej przyjaźni ?
- Wiele… Przecież wiesz jak ja kocham ten sport.
-Oj, daj spokój.. Zresztą jak sama zauważyłaś taki z niego kuzyn, że nie odzywał się ponad 10 lat… Nasi rodzice się pokłócili… wyjechali z Gdańska do Rzeszowa… nikomu nie powiedzieli po co, przestali się odzywać… Okazało się, że Krzysiek gra. Nie rozumiem do dziś czemu zrobili z tego tak wielką tajemnicę. Próbowałam odnowić z nim kontakt, ale jakoś nie mogłam na niego trafić.. Dopiero nie dawno się dowiedziałam że będą z reprezentacją grać w Gdańsku dlatego przyjechałam, ale w życiu bym się nie spodziewała, że spotkam się z nim na Twoim oddziale. A pro po.. Od kiedy jesteś na Ty z Wroną? – zapytała z nie małym zaciekawieniem.
- Od wczoraj
Popatrzyła na mnie jak by chciała żebym powiedziała coś więcej.
- Zresztą to i tak nie ma znaczenia jutro daje mu wypis i pewnie już nigdy więcej go nie zobaczę. Twarzą w twarz oczywiście bo zapewne będę podziwiać jego ataki z pierwszego rzędu na trybunach. Zostałam oddelegowana na „Akademię” – powiedziałam już poważniej.
- Jak to?
- Sama się zastanawiam, niby mam tydzień na podjęcie decyzji.. ale czuje się jak by i tak już ktoś postanowił za mnie. To niby tylko 3 miesiące.. ale jak wrócę już nic tutaj nie będzie takie samo
.- Szukają chirurgów ortopedów i innych specjalistów. Każdy dostał wiadomość ze z góry podaną informacją jakiego specjalistę mają oddelegować. A Pani jest ordynatorem na oddziale ortopedii a w dodatku znakomitym chirurgiem więc jest Pani najlepsza.. – urwał a ja skorzystałam z okazji i zadałam kolejne pytanie
- Na jak długo, i co ważniejsze – od kiedy ?
- Póki co mówimy o okresie 3 miesięcy
- A co dalej ?
- Wraca Pani tutaj – na takich samych warunkach
Tym razem to ja westchnęłam
- Ile mam czasu na podjęcie decyzji ?
-Tydzień
Kiwnęłam głową
-Może Pani odejść.
Szłam w stronę schodów kompletnie nie wiedząc co myśleć.
- Co jest zaczepił mnie Przemek
- Mam mały dylemat. Ciężka decyzja.
-Jest źle ale robię wszystko żeby utrzymać ją przy życiu póki nie przyjedzie jej syn.
Posmutniałam jeszcze bardziej
-Uśmiechnij się
Lekko uniosłam wargi. I usłyszałam dźwięk swojego telefonu – wybacz muszę iść.
Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
-Hej. Co jest?
-Hej, Mocno jesteś zajęta?
-W sumie to nawet nie wiem. Jestem w szpitalu od ponad godziny, a póki co dostaje same świetne wiadomości – powiedziałam z nieukrywaną ironią.
- No to koniecznie musisz mi o tym opowiedzieć Będę za 2 minuty.- rzekła radości i zerwała połączenie. Cała ona jeszcze nic a już wie, że coś jest nie tak.
Zdążyłam wejść do pokoju lekarskiego i dostałam sms’a od Marcina, że jeśli jestem w pracy na popołudniowej zmianie to on wpadnie na moment bo ma mi coś ważnego do zakomunikowania. Aż jęknęłam. Kto mnie jeszcze czymś dzisiaj zaskoczy? Długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Przy pokoju naszego środkowego natknęłam się naszego Libero i zawzięcie dyskutującą z nim moją przyjaciółkę.
Ilona? – zagadałam nie unikając zdziwienia
Witam Pani doktor – radośnie odparł Igła
To ja Cię Ilonka zostawiam a Ty nie zapominaj o mnie i serdecznie ucałuj swoich rodziców. Co za spotkanie… Lecę dzwonić do Iwony! Miłego dnia Pani Doktor! – krzyknął oddalając się.
Stałam jeszcze bardziej osłupiała niż jak wychodziłam z gabinetu dyrektora.
- Ktoś mi do cholery wyjaśni co się dziś do cholery wyprawia w tym szpitalu, i czy ktoś przypadkiem w nocy nie podmienił mi przyjaciół ?
- Krzysiek to mój kuzyn – powiedziała szatynka jak gdyby nigdy nic.
Z wrażenia upuściłam podkładkę i wszystkie spięte kartki rozsypały się po podłodze. W pośpiechu zaczęłam wszystko zbierać. Zagarnęłam wszystko w jeden stosik jak najszybciej się dało i wstając z głośnym hukiem przedzwoniłam w gablotę wiszącą tuż obok drzwi.
- Cholera… - stałam rozcierając czoło
- Ania uspokój się bo sobie jeszcze coś zrobisz. – usłyszałam męski głos.
Silne dłonie przytrzymały moją zachwianą sylwetkę
- Stoisz?
Niepewnie kiwnęłam głową. Podniosłam głowę i spojrzałam w niebieskie oczy Andrzeja.
-Wracaj do Sali. Nie wiedzieć czemu odwróciłam się na pięcie o najszybciej jak tylko się dało udałam się do pokoju lekarskiego.
- Co to miało być? – zapytała z wyrzutem przyjaciółka.
- Nie wiem o czym mówisz – odparłam kładąc sobie na czoło zimny kawałek materiału. To raczej Ty mi wyjaśnij czemu przez tyle lat znajomości ani słowem nie wspomniałaś, że Ignaczak jest Twoim kuzynem?
- A co to ma do naszej przyjaźni ?
- Wiele… Przecież wiesz jak ja kocham ten sport.
-Oj, daj spokój.. Zresztą jak sama zauważyłaś taki z niego kuzyn, że nie odzywał się ponad 10 lat… Nasi rodzice się pokłócili… wyjechali z Gdańska do Rzeszowa… nikomu nie powiedzieli po co, przestali się odzywać… Okazało się, że Krzysiek gra. Nie rozumiem do dziś czemu zrobili z tego tak wielką tajemnicę. Próbowałam odnowić z nim kontakt, ale jakoś nie mogłam na niego trafić.. Dopiero nie dawno się dowiedziałam że będą z reprezentacją grać w Gdańsku dlatego przyjechałam, ale w życiu bym się nie spodziewała, że spotkam się z nim na Twoim oddziale. A pro po.. Od kiedy jesteś na Ty z Wroną? – zapytała z nie małym zaciekawieniem.
- Od wczoraj
Popatrzyła na mnie jak by chciała żebym powiedziała coś więcej.
- Zresztą to i tak nie ma znaczenia jutro daje mu wypis i pewnie już nigdy więcej go nie zobaczę. Twarzą w twarz oczywiście bo zapewne będę podziwiać jego ataki z pierwszego rzędu na trybunach. Zostałam oddelegowana na „Akademię” – powiedziałam już poważniej.
- Jak to?
- Sama się zastanawiam, niby mam tydzień na podjęcie decyzji.. ale czuje się jak by i tak już ktoś postanowił za mnie. To niby tylko 3 miesiące.. ale jak wrócę już nic tutaj nie będzie takie samo
- Ale z drugiej
strony to może być Twoja życiowa szansa. Po pół roku pracy tutaj zostałaś
ordynatorem – to nie przypadek
- Może i masz rację..
-Ilonka zawsze ma rację – usłyszałam za sobą.
- Mama Cię nie nauczyła że się nie podsłuchuje?
- Coś tam wspominała ale wiesz… dzieci nie zawsze słuchają rodziców.
- Szczególnie takie jak Ty. – odparowała Ilona – dobra kochani ja będę leciała. Już dość Ci czasu zabrałam. Zadzwoń i daj znać co postanowiłaś, a Ty kolego wskazała palcem na Marcina – zjaw się u mnie mam do Ciebie pewną sprawę a nie jest to rozmowa na telefon. To na razie – rzuciła i wyszła.
- Nie patrz tak na mnie, wiem tyle samo co Ty. Co chciałeś mi powiedzieć? Zapytałam z nad sterty kart pacjentów, które kiedyś w końcu trzeba było uzupełnić.
- Może i masz rację..
-Ilonka zawsze ma rację – usłyszałam za sobą.
- Mama Cię nie nauczyła że się nie podsłuchuje?
- Coś tam wspominała ale wiesz… dzieci nie zawsze słuchają rodziców.
- Szczególnie takie jak Ty. – odparowała Ilona – dobra kochani ja będę leciała. Już dość Ci czasu zabrałam. Zadzwoń i daj znać co postanowiłaś, a Ty kolego wskazała palcem na Marcina – zjaw się u mnie mam do Ciebie pewną sprawę a nie jest to rozmowa na telefon. To na razie – rzuciła i wyszła.
- Nie patrz tak na mnie, wiem tyle samo co Ty. Co chciałeś mi powiedzieć? Zapytałam z nad sterty kart pacjentów, które kiedyś w końcu trzeba było uzupełnić.
- Byłaś u Pacjenta
z ósemki?
- Nie, aczkolwiek „widzieliśmy się” dzisiaj a co?
- Snuje się po korytarzu od dłuższego czasu. Pytał o Ciebie..
- Która jest?
- 18:45.
- Cholera. Zaraz wracam
Pędem poleciałam do ósemki, i zastałam środkowego zapatrzonego w szpitalne okno.. Tak byłam zajęta Iloną, Igłą, i całą resztą że całkiem zapomniałam, że miałam obejrzeć mecz…
Przed drzwiami zatrzymałam się i włożyłam rękę do kieszeni fartucha.
”Drugie piętro.
O 18
Będę czekał
A.”
Weszłam po cichu do Sali i stanęłam w drzwiach. Nie do końca wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Andrzej… wybacz, ja na śmierć zapomniałam…
- Tylko mi nie mów, że miałaś dużo pracy, cały czas siedziałaś w PL.
- Tak masz rację, ale nie bez powodu, mam dziś szalony dzień. Muszę poukładać kilka spraw… Potrzebuję urlopu.. Zresztą już za jakiś czas mnie tu nie będzie.
- Co masz na myśli? – wyraźnie się zmartwił.
- Długa historia i chyba nie na teraz. Jak wynik?
- 1 set dla nas, i.. – zerknął na wyświetlacz, na drugiej przerwie technicznej też prowadzimy. Winiar zdaje relacje – dziś nie gra.
- Aa, chyba że tak.. Jutro dostajesz wypis – pamiętasz?
- I już więcej się nie zobaczymy, prawda?
- Kto wie…
- Nie chce się z Tobą rozstawać
- Wypis ze szpitala to nie koniec świata… Powinieneś się cieszyć, że… co powiedziałeś? – zapytałam zdziwiona patrząc na niego
- że nie chcę się z Tobą rozstawać.
Nie zdążyłam mrugnąć a już stał koło mnie, był tak blisko, że widziałam swoje odbicie w jego jaskrawoniebieskich oczach. Patrzył na mnie długo, za długo. W końcu ja pierwsza odwróciłam wzrok.
- Winiar napisał.
Niechętnie odwrócił się ode mnie i wrócił na łóżko
- 2 set też dla nas.
- Masz coś przeciwko żebym posiedziała z Tobą i poczekała na relacje z kolejnych 25 pktów ?
Pokręcił przecząco głową.
- To ja zaraz wracam, tym razem przyjdę. Obiecuję.
___________________________________________
Jak potoczy się trzeci set w wykonaniu Pani doktor i Andrzeja ?
Co ważnego ma jej do przekazania Marcin i wreszcie co postanowi. Będzie się rozwijać czy zostanie wierna swojemu zespołowi i oddziałowi
O tym już w poniedziałek
Pani_ordynator
- Nie, aczkolwiek „widzieliśmy się” dzisiaj a co?
- Snuje się po korytarzu od dłuższego czasu. Pytał o Ciebie..
- Która jest?
- 18:45.
- Cholera. Zaraz wracam
Pędem poleciałam do ósemki, i zastałam środkowego zapatrzonego w szpitalne okno.. Tak byłam zajęta Iloną, Igłą, i całą resztą że całkiem zapomniałam, że miałam obejrzeć mecz…
Przed drzwiami zatrzymałam się i włożyłam rękę do kieszeni fartucha.
”Drugie piętro.
O 18
Będę czekał
A.”
Weszłam po cichu do Sali i stanęłam w drzwiach. Nie do końca wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Andrzej… wybacz, ja na śmierć zapomniałam…
- Tylko mi nie mów, że miałaś dużo pracy, cały czas siedziałaś w PL.
- Tak masz rację, ale nie bez powodu, mam dziś szalony dzień. Muszę poukładać kilka spraw… Potrzebuję urlopu.. Zresztą już za jakiś czas mnie tu nie będzie.
- Co masz na myśli? – wyraźnie się zmartwił.
- Długa historia i chyba nie na teraz. Jak wynik?
- 1 set dla nas, i.. – zerknął na wyświetlacz, na drugiej przerwie technicznej też prowadzimy. Winiar zdaje relacje – dziś nie gra.
- Aa, chyba że tak.. Jutro dostajesz wypis – pamiętasz?
- I już więcej się nie zobaczymy, prawda?
- Kto wie…
- Nie chce się z Tobą rozstawać
- Wypis ze szpitala to nie koniec świata… Powinieneś się cieszyć, że… co powiedziałeś? – zapytałam zdziwiona patrząc na niego
- że nie chcę się z Tobą rozstawać.
Nie zdążyłam mrugnąć a już stał koło mnie, był tak blisko, że widziałam swoje odbicie w jego jaskrawoniebieskich oczach. Patrzył na mnie długo, za długo. W końcu ja pierwsza odwróciłam wzrok.
- Winiar napisał.
Niechętnie odwrócił się ode mnie i wrócił na łóżko
- 2 set też dla nas.
- Masz coś przeciwko żebym posiedziała z Tobą i poczekała na relacje z kolejnych 25 pktów ?
Pokręcił przecząco głową.
- To ja zaraz wracam, tym razem przyjdę. Obiecuję.
___________________________________________
Jak potoczy się trzeci set w wykonaniu Pani doktor i Andrzeja ?
Co ważnego ma jej do przekazania Marcin i wreszcie co postanowi. Będzie się rozwijać czy zostanie wierna swojemu zespołowi i oddziałowi
O tym już w poniedziałek
Pani_ordynator